Sąd nad świadkiem życia i śmierci przeszło 10-pokoleń brynioków. Wyrok bezduszny. Uzasadnienia brak... / Felieton**


„Ojciec Tempes” jest najcenniejszym z ostatnich sześciu drzew, które rosną na cmentarzu parafialnym w Brennej Centrum. Choć cis ten jest drzewem niepozornym, jego obwód trzykrotnie przekracza normę, uprawniającą do miana pomnika przyrody. Drzewo to od przeszło 100 lat jest obiektem zainteresowań przyrodników, którzy najpierw w 1929, a następnie w 2009 i w 2020 roku proponowali, by objąć go ochroną. 

Jeśli „Ojciec Tempes” zostałby pomnikiem przyrody, byłby w grupie 10 najcenniejszych, chronionych cisów w województwie śląskim, a jednocześnie pierwszym drzewem pomnikowym w szeroko rozumianym centrum miejscowości... A jednak Brenna, której hasłem jest „Siła natury”, jest bezsilna w kwestii ochrony tego cennego drzewa, co potwierdziła ostatnia sesja Rady Gminy, gdzie rozwiązanie takie odrzucono. Dlaczego? Fot. z arch. autora.


 

Decyzja Rady Gminy: Wniosek odrzucony

„Gdziekolwiek istnieje miłość kraju i kultura, tam stare drzewa, czcigodne relikty przeszłości, znajdują się pod opieką” - pisała w 1963 roku Zofia Kossak. Dokładnie sześćdziesiąt lat później, dnia 23.03.2023 roku, odbył się „sąd” Rady Gminy Brenna nad największym skarbem przyrodniczym Brennej, blisko 300-letnim cisem. „Ojciec Tempes”, jak w połowie 2022 roku ochrzcili drzewo to breńscy harcerze, pamięta bez mała 13 (!) pokoleń brynioków. Co więcej - jest ostatnim reliktem urokliwego, zabytkowego cmentarza. Niestety tym razem batalię o należne mu prawo przegrał, choć - trzeba przyznać, iż jego los wisiał dosłownie na włosku. Można mieć więc nadzieję, iż wszystko nie jest stracone i kiedyś miłość do kraju i kultura zatriumfuje nad ignorancją oraz obojętnością na dobro publiczne...

Dlaczego ten ceniony od blisko stu lat okaz przyrody, wymieniany już przed II wojną światową w grupie najcenniejszych „Osobliwości i zabytków przyrody województwa śląskiego”, nie zdobył ochrony prawem chronionego pomnika przyrody? Dlaczego nie został uszanowany, pomimo, że od ponad 150-lat spełnia minimalne kryterium niezbędne do uznania za pomnik przyrody (jeśli brać pod uwagę obecnie normy Ministra Środowiska)? Dlaczego oddalono pomysł wyróżnienia unikatowego na skalę gminy świadka historii, pamiętającego czasy, gdy we wsi nie było jeszcze szkoły, czy obecnego kościoła? Dlaczego potencjalna perełka Brennej, miejscowości turystycznej, której hasłem marketingowemu jest „Siła Natury” - potencjalnie jeden z 10 najokazalszych cisów o statusie pomnika przyrody w województwie śląskim, nie będzie szerzej promowana? Jakie argumenty merytoryczne zdecydowały?  

Odpowiedzi na powyższe pytania nie zna nikt poza wąską grupą osób decyzyjnych, które z wszelkich sił nie chciały dopuścić, by tak się stało. Dość powiedzieć, że Brenna, która wiecznie dumna jest, jak wynika z przemówień włodarzy, ze swego marketingowego hasła „Siła Natury” okazała się i tym razem „bezsilna” w tak ważnej dla lokalnej społeczności sprawie. Przyjrzyjmy się jej dokładniej...

Kwestia cisa była omawiana jako ostatni punkt programu sesji Rady Gminy 23.03.2023 (zob. ok 76 minuty). Ze względu na awarię sprzętu, należy maksymalnie pogłosiśnić, by usłyszeć argumenty za ochroną cisa. Transmisja sesji Rady Gminy: https://www.youtube.com/live/Gh6qvv8OwOE?feature=share&t=4280.

Wykaz powiązanych artykułów: 

  
Stary, w pełni zadrzewiony cmentarz w Brennej, stan ok. 1930 i 1950 roku. Cis Tempes jest jego ostatnim reliktem. Fot. ze zbiorów: Magdaleny Krzempek. 


Brenna lata świetlne za Górkami...

Cis „Ojciec Tempes” miał stać się pierwszym pomnikiem przyrody w przeszło 6-tysięcznej Brennej (!). Pierwszym w tym sensie, iż nie ma takiego nigdzie w, bardzo szeroko rozumianym, centrum wsi. Moglibyśmy wyznaczyć pas ziemi o szerokości 4 kilometrów i długości ok. 6 kilometrów, począwszy od początku Brennej, czyli granicy z Górkami aż po Urząd Gminy, gdzie nie ma szans spotkać żadnego pomnika przyrody znajdującego się na jej terenie (!)

Czemu przez lata nie doczekaliśmy się, w centrum Brennej (szeroko rozumianym!), ani jednego drzewa zasługującego na ochronę, podziw i szacunek? Czy nie czas zrobić, choć jeden krok w tym kierunku i docenić drzewo najcenniejsze w tym zestawieniu pod względem historycznym, przyrodniczym i krajobrazowym?! Jeśli nie, to może należałoby do hasła „Siła natury” dodać przypis lub gwiazdkę? I dopisać, np. „Siła natury, której... nie promujemy i o której ochronę nie dbamy (?!)”

Choć tu należy się małe sprostowanie, tylko połowa naszej gminy nie dba o swoje dziedzictwo - ta breńska, co uroczyście potwierdziło swymi głosami pięciu radnych (niestety czterech z nich to bryniocy...). Zauważmy, że ostatnią decyzję w sprawie ustanowienia jakiegokolwiek drzewa pomnikiem przyrody w naszej gminie, podjęto w 2006 roku, kiedy to uchwalono ok. 10 pomników przyrody na breńskich groniach, m.in., na Bukowym Groniu, czy na końcu Leśnicy; od tego czasu... temat ten nie istnieje. Łabędzim śpiewem tej polityki było wydanie w 2009 roku albumu, zawierającego opis niespełna 20 breńskich pomników przyrody i kolejnych kilkunastu, proponowanych do objęcia taką ochroną.  

Od kilkunastu lat temat poszanowania najcenniejszch okazów przyrody, zdaje się zupełnie w naszej gminie nie istnieć... W tej kwestii bryniocy powinni mieć sobie wiele do zarzucenia... w przeciwieństwie do mieszkańców Górek Małych i Wielkich! Okazuje się, bowiem, iż górczanie biją swoich najbliższych sąsiadów w tej kwestii na głowę i to od nich właśnie powinniśmy się uczyć dbałoości o dzidzictwo przyrodnicze i kulturowe!

Garstka góreckich zapaleńców, na czele z Tomaszem Jonderko z Góreckiego Klubu Przyrodniczego, przed 20 laty - pro publico bono - opracowała obszerną waloryzację przyrodniczą Górek, a następnie (dzięki wsparciu Wójta Tadeusza Mendrka) „wywalczyła w Gminie” łącznie ponad 35 pomników przyrody dla tych dwóch wsi. Co więcej - to właśnie oni wywalczyli również 11 pomników przyrody ożywionej dla Brennej! Gdyby nie ich incjatywa, nie mielibyśmy dosłownie nic (poza garstką pomników chronionych już w PRL-u). Raz jeszcze podkreślmy, osoby te - górczanie - zadbały o to, byśmy w Brennej chronili przynajmniej część swego dziedzictwa, na czele z najgrubszą Jodłą rosnącą w Polsce, znajdującej się na stoku Kotarza. Chwała im po stokroć!

Nie zmienia to faktu, iż wioska leżąca u źródeł Brennicy jest w kwestii poszanowania skarbów przyrody 10 razy w tyle za Górkami! Górki Małe, choć są 20-krotnie mniejsze od Brennej, mogą chwalić się liczbą pomników przyrody ożywionej, która niemal dorównuje połowie tego, co ma Brenna (ściśle to pierwsza wieś ma ok. 35% drzewo chronionych w porównaniu do drugiej, przy czym - przypomnijmy - jest 20-krotnie mniejsza!). Podobnie w przypadku Górek Wielkich, które, choć pięć razy mniejsze (terytorialnie) od Brennej, mają przeszło dwa razy więcej drzew pomnikowych... Gdy przemnożymy wskazane wyżej liczby wynik brzmi nieprawdopodobnie - Brenna, w obu przypadkach, wypada 10 razy gorzej niż Górki!

Żeby tego było mało, górczanie wywalczyli sobie ochronę drzew w historycznym centrum wioski. Dzięki czemu pomnikiem jest masywny, ok. 350-letni, dąb znajdujący się na terenie należącym do miejscowej parafii... Dąb rośnie w połowie drogi między kościołem a cmentarzem parafialnym, dosłownie metr od salek katechetycznych, tzw. Mikroklimatu! Nikomu nie wadzi, otoczony jest szacunkiem, czego świadectwem jest to, że nie wycięto go kilkadziesiąt lat temu, gdy powstawały przykościelne salki. Co więcej jego ochrona nie wywołała żadnych polemik i kontrowersji. Czy to nie wydaje się znamienny, jeśli porówna się go to z tym, co obecnie widzimy w Brennej?

Pomniki przyrody, nie tylko nie przeszkadzają górczanom. Przeciwnie, potrafią oni być z nich dumni. Szanują je, gdyż mają świadmość, że o drzewa ta troszczyły się o nie całe pokolenia ich przodków. Nikomu na Szpotawicach nie przeszkadza potężny, około 500-letni dąb, rosnący tuż przy głównej drodze biegnącej przez przysiółek. Podobnie w Górkach Małych. Tu też z troską, ale i dumą mieszkańcy odnoszą się do dębu rosnącego na parceli rodziny Strach. Choć ok. 400-letni, monumentalny dąb wręcz wgryza się w drogę i płot, „dewastując” ogrodzenie, traktują go jak członka rodziny, ipostulowali nawet, by nosił imię ich wielkiego przodka Walentego Stracha...

W rezulatcie góreckie dzieci w odległości kilometra od swojej szkoły mają ok. 10 pomników przyrody! Dzieci w trzech szkołach w Brennej - żadnego... W Górkach jeden pomnik przyrody przypada na 100 mieszkańców, w Brennej na 500!


Już przy pierwszym spojrzeniu na rozmieszczenie pomników przyrody w Brennej i Górkach.rzuca się w oczy dysproporcja w ilości zaznaczonych punktów i ich rozmieszczeniu. Parafrazując Piłsudskiego - Brenna jest jak obwarzanek: „kresy urodzajne, centrum – nic”.



Miażdżący raport

W rezultacie wyżej wymienionych zaniedbań każdy turysta, czy mieszkaniec Brennej, gdy chce obcować z naturą, czy zadumać się nad przeszłością, musi wybrać się na przynajmniej godzinną wyprawę „na gronie”, by w leśnej głuszy szukać pomników przyrody, dodajmu: po omacku (bo nieoznakowane drogowskazami w terenie ani wirtualnie)! I to w miejscowości, która jest „Siłą natury”! Czy tak musi być? Nie! Czego najbardziej jaskrawym przykładem jest cis „Ojciec Temes” położony w samym centrum wsi... Podobnych ok. 250-letnich drzew zanalazłoby się pewnie jeszcze przynajmniej 10, w promieniu kilkuset metrów od głównej szosy... Wskazuje na to m.in. raport, którego stworzenie władze Brennej były zmuszone zlecić w 2020 (i aktualizować w kolejnych latach) w związku z uchwaleniem nowego Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Wówczas powstała „Prognoza oddziaływania na środowisko dla MPZP Gminy Brenna dla jednostek strukturalnych Brenna Spalona i Brenna Centrum”. Jeden z rozdziałów dokumentuu zatytułowano: Pomniki przyrody. Ta część kończy się smutną dla nas konstatacją: „[...] na terenie opracowania istnieje kilkaset [!] obiektów [...], które mogłoby pełnić taką funkcję [tj. Pomnika Przyrody], jednak jak do tej pory nie została przeprowadzona szczegółowa inwentaryzacja przyrodnicza tych obiektów” [zob. s. 32] i dodajmy od siebie - żaden nie doczekał się tego miana!

W dokumencie tym uwypuklono zaniechania dotyczące cisa rosnącego na cmentarzu w Brennej (!). Czytamy: „Na terenie objętym opracowaniem wskazywano do ochrony trzy drzewa do objęcia ochroną jako pomniki przyrody: [...] Cis pospolity Taxus baccata o obw. 125 cm” [dane za publikacją: Pomniki Przyrody Gminy Brenna”. Brenna, 2009]. A więc po raz kolejny w 2020 (wcześniej w 2009 r.) badacze przygotowujący na potrzeby Urzędu Gminy dokumentację przyrodniczą, postulowali ochronę cisa z Brennej Centrum. Co Urząd Gminy i Radni zrobili z zaleceniami ekspertów, którym za pieniądze gminne zlecono wykonanie ekspertyzy? Łagodnie mówiąc - zbagatelizowali je...

Warto zestawić bierność władz gminy, ze słowami cenionego przyrodnika Andrzeja Czudka, który w 1929 roku, podsumowując wykaz 6 cisów z Brennej opublikowany na łamach wydanictwa „Osobliwości i zabytki przyrody województwa śląskiego” [s. 13]. Badacz już przed wiekiem apelował do brynioków: „Cisy te, ostatnie w okolicy, należy jak najprędzej otoczyć opieką”. Niestety przez kolejne 100 lat niewiele zrobiliśmy w tej sprawie. Dopiero w 2006 roku pomnikiem przyrody został jeden jedyny z breńskich cisów, znajdujacy się końcu Leśnicy „na Szporówce”. Pozostałe nie zyskały ochrony. W rezultacie cisy zniknęły z krajobrazu naszej wsi, stało się to stosunkowo niedawno w ciągu ostatnich 40 lat... Pod topór poszły najpewniej wszystkie cztery z pięciu cisów z Brennej. Jednym z tych pechowóców był drugi cis z cmentarza w Brennej Centrum... Jako ostatni spośród wiekowych cisów, rosnących w centrum wsi, ostał się jedynie „Ojciec Tempes”, czy na długo?



  
Fot. 1.: Czyżby ciemne siły zebrały się nad najważniejszym pod względem przyrodniczym, historycznym i krajobrazowym drzewem w Brennej? Na zdjęciu sylwetka cisa w czasie Dnia Zadusznego. Z arch. autora. Fot. 2: Wyniki głosowania z dn. 23.03.2023 nad ustanowieniem blisko 300-letniego cisa „Ojciec Tempes” pomnikiem przyrody; 



Wynik 5-5. Sukces i porażka jednocześnie

Tym razem „Ojciec Tempes” przegrał, ale biorąc pod uwagę, jak wielką machinę kłamstw i „półprawd” skierowano przeciw niemu, aż dziw bierze, że prawie się udało.

Należy zaznaczyć, iż Rada Gminy była podzielona. Pięciu radnych oparło się presji, wykazując się odwagą, społeczną wrażliwością i odpowiedzialnością. Tak samo liczna była grupa przeciwników wniosku, do któej zaliczał się m.in. Przewodniczący Rady Gminy, który nie krył swych zapatrywań prowadząc obrady, co dało się odczyć po tym, jak procedował przebieg sesji.

Jakie argumenty przeciw oddaniu sprawiedliwości, bodaj najbardziej szanownemu z breńskich drzew, Cisowi „Ojciec Tempes” mieli? Co kierowało nimi poza ślepą wiarą w to, iż powołanie pomnika przyrody spowoduje prawdziwą apokalipsę - „zadeptanie”, „niezaśmiecenie” i „desakralizację” cmentarza - jak publicznie wyraził się jeden z przedstawicieli Urzędu Gminy wobec radnych w listopadzie tego roku, a co teraz powtarzano w kuluarach? Trudno powiedzieć... Trudno uwierzyć, by wierzyli w argumentację najbardziej zagorzałego przeciwnika ochrony drzewa, który prorokował „desakralizację" cmentarza miejsca i konieczność ekshumacji (?!) z tego tytułu... Choć jest to możliwe, zważyszy, iż w te argumenty potraktowało poważnie kilkunastu dobrodusznych górali, co doprowadziło ich do rozapaczy i złożenia pisma protestacyjnego w tej sprawie, gdzie swe obawy wyłożyli czarno na białym... Nie wiemy czym kierowali się „decydenci”, którzy byli wrogami ochrony drzewa, wiemy jedynie, iż chwilowo działania dezinformacyjne przyniosły skutek w postaci upadku wniosku o ochronę drzewa.

Czy obawy mieszkańców, „rozdmuchane” do niebotycznych rozmiarów przez niodpowiedzialne czynniki, są w jakimś stopniu zasadne? W tej sprawie zwróciliśmy się z zapytaniem do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach.

W odpowiedzi na nasze pismo przedstawiciel Naczelnika Wydziału Ochrony Przyrody w Katowicach stwierdził: „Dyrekcji nie są znane przypadki, w których lokalizacja drzewa objętego ochroną pomnikową na terenie cmentarza stanowiłaby problem dla funkcji jakie on pełni”. Nie ma więc mowy np. o narzuconym z góry zakazie pochówków na danym cmentarzu, czy konieczności ogrodzenia, czy ekshumacji - bo takie były tezy szerzone były zakulisowo. Urzędnicy w Katowicach, mający pod sobą tysiące pomników przyrody, dziesiątki pomników przyrody istniejących na gruntach kościelnych, w tym na cmentarzach (najbliżej nas w Ligocie, w gminie Czechowice-Dziedzice), w swojej karierze, nigdy nie spotkali się z przypadkiem, by w związku z ustanowieniem pomnika przyrody nekropolia i jej groby były bezczeszczone, by były skargi na naruszenie sakralności tego miejsca. Przedstawicielom Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach nie są znane przypadki, by zarządca cmentarza, na którym znajdują się pomniki przyrody został zobowiązany do ekshumacji ciał, czy ogrodzenia drzew płotem. Takie decyzje zależą tylko i wyłącznie od zarządcy cmentarza. 

Dziwimy się stanowisku i postawie Przewodniczącego Rady Gminy, który, by skontrować argumenty przemawiające za ogłoszeniem cisa pomnikiem przyrody, stwierdził, iż cmentarz w Brennej nie jest cmentarzem komunalnym, a parafialnym, jakgdyby chiał zasugerować odbiorcom, w tym radnym, iż to nie od woli wnioskodawców, czy radnych zależy cisa, a od zarządcy gruntu, czyli proboszcza... 

Kwestia ta, tj. własności gruntu jest w tej sprawie bez znaczenia - niezależnie od tego czy cmentarz jest komunalny, czy nie (Nie jest nim, choć Gmina współpracuje z Parafią, w kwestii pochówków etc., dzięki czemu jego zarządca ma duże ulgi z tego tytułu, np. w kwestii opłat za wywóz odpadów. Być może nawet zbyt duże... Jest to wątek poboczny, ale należałby się w przyszłości przyjrzeć się, czy faktycznie Gmina Brenna jest tak łaskawa, iż zwolniła Parafię w Brennej Cetrum z wszelkich kosztów wywozu odpadów zarówno z cmentarza, jak i z fary? Pytaniem otwartym pozostaje, czy inne kościoły i parafie w Gminie mogą liczyć na podobne ulgi?). Kwestia ta, tj. własności gruntu jest bez znaczenia, gdyż właściciel gruntu, na którym stoi pomnik przyrody, na nie jest stroną takiego postępowania, a jego zdanie nie jest w żaden sposób wiążące (!). I to wszystko jedno, czy grunt należy Skarbu Państwa, parafii, czy osoby prywatnej. To Rada Gminy - będąca jedynym prawnie do tego zobowiązanym organem - decysuje o jego ochronie. Warto więc raz jeszcze podkreślić, iż to nie wolą, czy zgodą właściciela, a interesem społecznym powinni kierować się radni, podejmując działania na rzecz ustanowiniea pomnikiem przyrody drzewa. 

Uważamy, że radni powinni jeszcze raz pochylić się nad tą sprawą. Mamy nadziję, że - gdy po raz drugi kwestia ta będzie rozpatrywana - pod ciężarem argumentów i persfazji ze strony mieszkańców, zgodzą się, by chronić i promować nasze wspólne dobro, jakim jest cis „Ojciec Tempes”.  

Proszę uwierzyć, iż to drzewo przeżyje nas wszystkich i kolejne pokolenia Brenniaków zyskają na tym niezwykle! Cisy są drzewami niezwykle cennymi, m.in. ze względu na rzadkość występowania i długowieczność. Cis Henryk z Dolnego Śląska jest obecnie najstarszym z drzew rosnących w Polsce. Od legendarnego „Bartka”, uważanego powszechnie za najstarszy z dębów w Polsce, jest starszy jedynie o - bagatela -  pół tysiąca lat! Wiek tego cisa sięga ok. 1300 lat... Jak pięknie byłoby, gdyby jego breński krewniak doczekał choć połowy tego wieku...

W cieniu cisa na cmentarzu w Brennej odpowczywają już nasi ojcowie, jak i dziesięciokrotni pradziadkowie, w tym również ci ochrzczeni osobiście przez ojca Leopolda Tempesa, misjonarza Beskidu Śląskiego. Kto wie, czy, jeśli drzewo to otoczymy opieką, będzie mu dane zobaczyć jeszcze radości i smutki kolejnych 20, czy nawet 30 pokoleń mieszkańców Brennej, jeśli dorówna  wiekiem swym matuzalemom swego gatunku...

Na dzień dzisiejszy tylko 4 miejscowości w województwie śląskim (na przeszło 1100 wsi i miast!), mogą pochwalić się aż dwoma cennymi okazami tego cennego drzewa. W naszym województwie chronionych jest narazie około 1500 pomników przyrody, w liczbie tej jest zaledwie 30 cisów. Cis z cmentarza w Brennej mógłby znaleźć się w pierwszej dziesiątce najcenniejszych na tej liście pomników przyrody

 
Fot. 1.: Ok. 300-letni dąb o statusie pomnika przyrody na cmentarzu parafialnym w rodzinnych stronach breńskiego proboszcza ks. Czesława Szwedy w Czechowicach-Dziedzicach, Ligocie. Źródło: Wikipedia. 
Fot. 2.: Ok. 300-letni dąb o statusie pomnika przyrody. Drzewo rośnie na terenie parafii w Górkach Wielkich, przylegaja bezpośrednio do budynku salek katechetycznych. Źródło: Google.


Apel

Na końcu mamy krótki apel o rozwagę do zagorzałych przeciwników ochrony cisa „Ojciec Tempes”. Czemu odmawiają Państwo mieszkańcom Brennej prawa, które mają chociażby bliscy i rodacy księdza proboszcza Czesława Szwedy z rodzinnych Czechowic-Dziedzic (Ligoty)? Czemu tam, na cmentarzu parafialnym, może funkcjonować pomnik przyrody, a czemu w Brennej nie? Czemu podobny pomnik przyrody może istnieć na gruncie parafii pw. Wszyskich Świętych w Górkach Wielkich, a pod Kotarzem już nie? Czy „chucherkowaty” 300-letni cis na cmentarzu w Brennej jest większym zagrożeniem dla ludności i cmentarza, co równie stare, a przy tym wielokrotnie potężniejsze i bardziej masywne, dęby w Ligocie i Górkach Wielkich? 

Najwyższy czas, by osoby decyzyjne, które są przeciwne ochronie m.in. z powodu obaw o „desakralizację” cmentarza wybrały się na krótką wycieczkę... Do wyboru mają 20 kilometrową przejażdżkę do Czechowic, bądź spacer do nieodległych Górek Wielkich. Możnaby w ten sposób naocznie zobaczyć, jak funkcjonuje pomnik przyrody na gruncie parafialnym i skonultować się miejsowymi proboszczami, władzami i ludnością... W przypadku Górek jest o tyle łatwiej, iż wójtem Brennej i Górek jest ta sama osoba i z pewnością ma ona informację z pierwszej ręki na temat zagrożeń, stwarzanych przez pomniki przyrody. Czy faktycznie pomnik przyrody na cmentarzu lub gruncie przykościelnym jest realnym (a nie wydomanym) zagrożeniem dla funkcjonowania parafii i cmentarza? Czy w Górkach lub Ligocie doszło do ekshumacji grobów, zakłócenia pochówku, czy wiecznego odpoczynku zmarłych, bądź profanacji i desakralizacji miejsc poświęconych z powodu objęcia ochroną drzew cennych dla lokalnej społeczności? 

Skoro pomniki przyrody znajdują się na setkach cmentarzy w Polsce, skoro zabytkami odwiedzanymi przez miliony turystów są kościoły i kaplice cmentarne, z katedrą na Wawelu na czele i nie przeszkadza to ani arcybiskupom, ani spoczywającym tam królom, czy parze prezydenckiej, to czemu inaczej ma być z zabytkowym cisem na cmentarzu parafialnym w Brennej Centrum? Może nie taki ten nasz Cis „Ojciec Temepes” straszny, jak go malują... 

 

Wierni testamentowi przodków i bohaterów

Wniosek o ustanowienie bezcennego cisa „Ojciec Tempes” Pomnikiem Przyrody upadł, pomimo, iż sam Urząd Gminy, głosem swoich ekspertów, dwukrotnie postulował jego ochronę! My jednak nie poddajemy się, by walczyć o zabezpieczenie dziedzictwa naszych bliskich i przodków.

Nazwę „Ojciec Tempes” będziemy - jako mieszkańcy - stosować nadal, na pamiątkę wybitnego duszpasterza, który w 1717 roku przyniósł do wsi kaganek oświaty i chrześcijańskie pocieszenie, organizując we wsi rok później pierwszą kaplicę katolicką. I podejmiemy jeszcze nie jedną próbę, by zawalczyć o istotną część naszego dziedzictwa. Uważamy, że należy dopingować zarówno przedstawicieli parafii w Brennej, by pamiętali o swoim wielkim patronie, jak i władze, by zabiegały o „dobro wspólne” i troszczyły się o lokalne dziedzictwo...

Dokładnie przed 60 laty Zofia Kossak, próbując ratować bezcenną aleję lipową przy dworze w Górkach Wielkich, zwróciła się z apelem do naszego społeczeństwa pisząc: „Stare drzewa (…) stanowią najpiękniejszą ozdobę ziemi. Ozdobę, której nie da się niczym zastąpić, ani dokonanego zniszczenia naprawić. Technika ludzka zdolna jest wznosić wspaniałe budowle, lecz żadna siła nie przyśpieszy wzrostu drzewa. W poczuciu tej prawdy gdziekolwiek istnieje miłość kraju i kultura, tam stare drzewa, czcigodne relikty przeszłości, znajdują się pod opieką”.

Niestety nie udało się jej poruszyć sumień i wpłynąć na kręgi decyzyjne, aleja – zniknęła. Pięć lat później pisarka zmarła. Dziś, gdy postać tej jakże roztropnej i odważnej kobiety, przywołujemy w kontekście obchodów rocznicowych poświęconych Zofii Kossak, przypadających na rok 2023, powinniśmy pamiętać o testamencie, jaki nam zostawiła…

Wierni jej słowom nie spoczniemy póki nasze „stare drzewa, czcigodne relikty przeszłości”, nie znajdują się pod opieką. Jesteśmy pewni, że - z naszą, tj. mieszkańców Brennej pomocą „Siła natury” zwycięży! Zadbajmy o to by „Ojciec Tempes” był naszą dumą i jak najdłużej cieszył nasze oczy...

Mamy nadzieję, że jeszcze kolejne kilkadziesiąt pokoleń brynioków będzie mogło podziwiać cisa rosnącego na cmentarzu w Brennej, a drzewo to dożyje swych szczęśliwych dni w... trzecim tysiącleciu! W każdym razie jest na to szansa, biorąc pod uwagę wiek najstarszych cisów w Polsce. Najważniejszym warunkiem takiego scenariusza jest, byśmy dali mu szansę! Wierzymy, że warto spróbować i objąć cisa „Ojciec Tempes” opieką i ochroną, gdyż już teraz jest niezwykle ważną częścią dziedzictwa Brennej, a przed nim jeszcze setki lat życia... 



 w imieniu miejscowego społeczeństwa 

- historyk-regionalista Wojciech Grajewski

 


Wyniki głosowania:

Za: Robert Cyganik, Gabriela Gańczarczyk-Dec, Ryszard Głowczak, Mateusz Madzia i Krystian Żyłka.  

Przeciw: Mirosław Barczewski, Dominik Greń, Artur Kłósko i Magdalena Myśliwiec oraz przewodniczący Seweryn Greń

Trzy radnych wstrzymało się od głosy. Dwóch było nieobecnych.



** Prezentowany tekst ma charakter polemiczny. Przedstawione opinie autora/ów opracowania nie są oficjalnym stanowiskiem Towarzystwa Miłośników Brennej i Górek "Jodła". Towarzystwo i redakcja strony nie ponoszą odpowiedzialności za treść felietonów.. 


Comments